Kobieta bez bolca ...

Rozumiem, że kiedy coś boli człowieka = kobieta jest zła na cały świat i wszystko jej przeszkadza, ale ... Ale k ... czy to usprawiedliwia wyżywanie się na innych i traktowanie drugiego człowieka (płeć tu jest bez znaczenia) jak szmatę!!!

 

Kiedy słyszę dumny, niski, podniesiony żeński głos, przepraszam za określenie "głos baby", czepiającej się wszystkiego mam dwie myśli - "Kiedy jej łechtaczka zaznała ukojenia" i "Chyba nadciąga ciocia z Ameryki".

 

Dlaczego znam kobiety, które unikają innych kobiet jak ognia? Czemu nie ma czegoś takiego, jak "kobieca solidarność", a istnieje "męska solidarność", czy jak kobiety lubią to nazywać "solidarność plemników"?

 

"Babę zesłał Bóg, raz mu wyszedł taki cud". Czy aby na pewno cud? Chyba jednak obarczył kobiety zbyt dużym bólem: miesiączka, poród. Tylko współczuć, jakkolwiek to dziwnie zabrzmi w ustach faceta. Sam nie chciałbym, żeby ze mnie wyciągali kilkukilowego bobasa, ani wkładać sobie coś papierowego lub watowego między nogi.

 

Kobiety są da mnie jak szampan. Z jednej strony klasa, z drugiej wybuch. Z jednej strony są uosobieniem czułości i wrażliwości. ("Człek by je łyżkami jadł"), a z drugiej heterami, z którymi czasem trzeba się obchodzić k.. jak z jajkiem. Nigdy nie wiadomo co im odp...i.

Czy wolę facetów? Wolę. Są konkretni, nie czepiają się szczegółów, nie drążą, nie kapryszą, nie jątrzą. Wolę z nimi załatwiać sprawy w urzędzie i wolę ich mieć za swoich klientów. Ale nie wyobrażam sobie świata bez kobiet ... Byłby zbyt nudny. Kto by nam marudził i kogo byśmy kochali? Bo przecież nie samych siebie.

 

To be continued ...

 

/Pierwsza publikacja: Facebook 24/10/2014/